Zaczęło się od "Brzeszcz". W ciągu doby do protestujących pod ziemią przeciwko rządowemu Planowi Naprawczemu dla Kompanii Węglowej SA (KW) dołączyli koledzy z trzech pozostałych kopalń, które rząd chce zlikwidować. Strajkuje już ponad 1000 górników. Poparły ich centrale związkowe. Od przyszłego tygodnia akcja protestacyjno-strajkowa ma objąć cały region.
Wznowił swoją działalność Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (MKPS), który koordynował organizację generalnego strajku solidarnościowego na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim przed dwoma laty. Teraz MKPS ma się zająć koordynacją wszelkich działań protestacyjnych, które spontanicznie zainicjowali górnicy z czterech kopalń przeznaczonych przez rząd do likwidacji.
Związkowcy tworzący Sztab zdecydowali, że w poniedziałek rozpocznie się akcja protestacyjno-strajkowa obejmująca cały region. O jej szczegółach opinia publiczna ma być informowana na bieżąco.
Ustalili również, że nie skorzystają z zaproszenia wystosowanego przez pełnomocnika rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka na piątkowe rozmowy. Uznali, że po przyjęciu przez rząd Planu Naprawczego dla KW przewidującego likwidację kopalń nie mieliby już o czym rozmawiać.
Złamane kanony przyzwoitości
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" przedstawiciele MKPS stanowczo skrytykowali zarówno sam Plan Naprawczy, jak i to, że rząd przyjął dokument bez jakichkolwiek konsultacji ze stroną związkową, stosując metodę faktów dokonanych. Przypomnijmy, że podczas listopadowych rozmów z panią premier Ewą Kopacz i wicepremierem oraz ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim związkowcy otrzymali obietnicę poddania Planu procesowi konsultacyjnemu z udziałem strony społecznej.
- Wczorajsza decyzja jest decyzją kuriozalną. Uważamy, że to co wczoraj zostało ogłoszone przez panią premier Kopacz i przez pana ministra Kowalczyka łamie jakiekolwiek kanony przyzwoitości i normalności, i łamie jakiekolwiek kanony godnego i normalnego traktowania ludzi. Bo to już nie chodzi o nas, o związkowców. Tu chodzi o to, jak traktuje się tysiące ludzi, którzy dobrze wykonują swoją pracę, którzy jeszcze pół roku temu byli przekonani, że pracują w stabilnym przedsiębiorstwie, że będą mieli swoje miejsca pracy, i że tak jak byliśmy zapewniani przez osiem czy dziewięć miesięcy rozmów z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, nie będzie żadnych decyzji związanych z likwidacją kopalń i trwałą likwidacją miejsc pracy - komentował lider śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.
Kolorz: Gdzie są pieniądze, które górnictwo wpłaciło do budżetu państwa?
Związkowiec podkreślił, że ewentualne wdrożenie Planu wpłynie negatywnie na cały region, nie tylko na Kompanię czy nawet branżę.
- My nie możemy się zgodzić na trwałą likwidację około 30 tysięcy miejsc pracy na Śląsku. W kopalniach przeznaczonych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji, pracuje 10 tysięcy osób, ale każdy ekonomista wie o tym, że jedno miejsce pracy w górnictwie kreuje co najmniej trzy dodatkowe. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że oprócz konsekwencji likwidacyjnych bezpośrednio na tych kopalniach będą olbrzymie konsekwencje dla całego sektora usług i dostaw, które funkcjonują wokół górnictwa węgla kamiennego. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że będą to olbrzymie - nie do przyjęcia dla nas - konsekwencje w miastach gdzie funkcjonują przeznaczone do likwidacji kopalnie. My do dzisiaj borykamy się z olbrzymimi problemami strukturalnego bezrobocia czy potężnej emigracji w tych miejscowościach, w tych miastach, które przeżyły program restrukturyzacji, który był wprowadzany w Polsce na przełomie wieków - mówił Dominik Kolorz.
Wznowił swoją działalność Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy (MKPS), który koordynował organizację generalnego strajku solidarnościowego na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim przed dwoma laty. Teraz MKPS ma się zająć koordynacją wszelkich działań protestacyjnych, które spontanicznie zainicjowali górnicy z czterech kopalń przeznaczonych przez rząd do likwidacji.
Związkowcy tworzący Sztab zdecydowali, że w poniedziałek rozpocznie się akcja protestacyjno-strajkowa obejmująca cały region. O jej szczegółach opinia publiczna ma być informowana na bieżąco.
Ustalili również, że nie skorzystają z zaproszenia wystosowanego przez pełnomocnika rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka na piątkowe rozmowy. Uznali, że po przyjęciu przez rząd Planu Naprawczego dla KW przewidującego likwidację kopalń nie mieliby już o czym rozmawiać.
Złamane kanony przyzwoitości
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" przedstawiciele MKPS stanowczo skrytykowali zarówno sam Plan Naprawczy, jak i to, że rząd przyjął dokument bez jakichkolwiek konsultacji ze stroną związkową, stosując metodę faktów dokonanych. Przypomnijmy, że podczas listopadowych rozmów z panią premier Ewą Kopacz i wicepremierem oraz ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim związkowcy otrzymali obietnicę poddania Planu procesowi konsultacyjnemu z udziałem strony społecznej.
- Wczorajsza decyzja jest decyzją kuriozalną. Uważamy, że to co wczoraj zostało ogłoszone przez panią premier Kopacz i przez pana ministra Kowalczyka łamie jakiekolwiek kanony przyzwoitości i normalności, i łamie jakiekolwiek kanony godnego i normalnego traktowania ludzi. Bo to już nie chodzi o nas, o związkowców. Tu chodzi o to, jak traktuje się tysiące ludzi, którzy dobrze wykonują swoją pracę, którzy jeszcze pół roku temu byli przekonani, że pracują w stabilnym przedsiębiorstwie, że będą mieli swoje miejsca pracy, i że tak jak byliśmy zapewniani przez osiem czy dziewięć miesięcy rozmów z rządem Rzeczypospolitej Polskiej, nie będzie żadnych decyzji związanych z likwidacją kopalń i trwałą likwidacją miejsc pracy - komentował lider śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.
Kolorz: Gdzie są pieniądze, które górnictwo wpłaciło do budżetu państwa?
Związkowiec podkreślił, że ewentualne wdrożenie Planu wpłynie negatywnie na cały region, nie tylko na Kompanię czy nawet branżę.
- My nie możemy się zgodzić na trwałą likwidację około 30 tysięcy miejsc pracy na Śląsku. W kopalniach przeznaczonych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji, pracuje 10 tysięcy osób, ale każdy ekonomista wie o tym, że jedno miejsce pracy w górnictwie kreuje co najmniej trzy dodatkowe. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że oprócz konsekwencji likwidacyjnych bezpośrednio na tych kopalniach będą olbrzymie konsekwencje dla całego sektora usług i dostaw, które funkcjonują wokół górnictwa węgla kamiennego. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że będą to olbrzymie - nie do przyjęcia dla nas - konsekwencje w miastach gdzie funkcjonują przeznaczone do likwidacji kopalnie. My do dzisiaj borykamy się z olbrzymimi problemami strukturalnego bezrobocia czy potężnej emigracji w tych miejscowościach, w tych miastach, które przeżyły program restrukturyzacji, który był wprowadzany w Polsce na przełomie wieków - mówił Dominik Kolorz.
- W kopalniach przeznaczonych do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji, pracuje 10 tysięcy osób, ale każdy ekonomista wie o tym, że jedno miejsce pracy w górnictwie kreuje co najmniej trzy dodatkowe - przypominał podczas konferencji prasowej przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz, wskazując tym samym, że konsekwencją zamknięcia czterech kopalń będzie likwidacja tysięcy miejsc pracy w branżach kooperujących z górnictwem. Katastrofalne skutki podobnych działań można obserwować do dziś w miejscowościach, które przeżyły program restrukturyzacyjny wdrożony przez rząd Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności kilkanaście lat temu. (fot. MJ, SG)
Odniósł się też do rządowych wykresów obarczających górnictwo odpowiedzialnością za to, że w przyszłości nie wybuduje się szpitali i szkół, i że zabraknie pieniędzy na dożywianie dzieci w szkołach. - Można zapytać panią premier i pana ministra Kowalczyka: a co się stało z ponad 100 miliardami złotych, które górnictwo węgla kamiennego w ostatnich dziesięciu latach wpłaciło do budżetu państwa? Dlaczego nie wybudowano ani jednego szpitala i ani jednej szkoły? Czy to pieniądze, które poszły tylko na cygara dla pana premiera, na delegacje dla pana marszałka Sikorskiego i dla innych posłów, czy to pieniądze, które zostały rozhulane przez polityków, czy to pieniądze, które zostały wydane na kolesiowskie zatrudnianie w administracji państwowej? - zastanawiał się przewodniczący. - Z całym szacunkiem, ale lepszy program napisałby każdy górnik przodowy, który pracuje na jakiejkolwiek kopalni Kompanii Węglowej - podsumował z przekąsem cały Plan Naprawczy.
Grzesik: Nie dopuśćmy do powtórki z Wałbrzycha
Przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik zwrócił się do samorządowców z gmin, w których znajdują się kopalnie zagrożone likwidacją. - Szanowni Państwo, samorządowcy tych gmin, nie dopuśćcie do tego, żeby spotkała Was ta tragedia, żeby ta tragedia dotknęła Was w taki sam sposób jak - jedyne miasto, które mi w tej chwili przychodzi do głowy - Wałbrzych, gdzie likwidacja górnictwa doprowadziła do tego, że miasto stało się pustynią i jednym wielkim slumsem - apelował podczas konferencji.
O tym, że lokalne społeczności zdają sobie sprawę z konsekwencji ewentualnego zamknięcia kopalń świadczyć może przykład mieszkańców Brzeszcz. Na temat ich postawy mówił wicelider górniczej "S" i przewodniczący Związku w KWK "Brzeszcze" Stanisław Kłysz. - Dziś już nie tylko możemy mówić o 550 pracownikach dołowych protestujących na dole [obecnie pod ziemią protestuje ponad 600 osób - przyp. red. SG]. Ruszają się już do protestu i zmawiają się pracownicy powierzchni, jak i również są deklaracje czynnego wsparcia przez lokalne społeczeństwo. A więc, jak Państwo widzicie, problem kopalni nie jest tylko problemem zatrudnionej tam załogi. Problem kopalni, tej czy innej, jest dzisiaj problemem społecznym - wskazywał. Dwie godziny później jego słowa potwierdziła rzeczywistość: przed zakładem zgromadziło się około 100 mieszkańców gminy, którzy przyszli wesprzeć górniczy protest.
Rządowy Plan zagraża wszystkim
Tuż po konferencji prasowej zebrała się Zakładowa Komisja Koordynacyjna Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" Kompanii Węglowej SA z udziałem związkowców reprezentujących pracowników wszystkich kompanijnych kopalń i zakładów.
W trakcie godzinnej dyskusji padła uwaga, że pełne wprowadzenie Planu w życie bezpośrednio pogorszy sytuację wszystkich pracowników - także górników z tych kompanijnych kopalń, które miałyby nadal istnieć, nigdzie bowiem nie zostały sprecyzowane zasady, na których kopalnie miałyby zostać przekazane przez Kompanię do spółki celowej. Jest niemal pewne, że po przejściu zakładów do nowej firmy pracowników spotkają drastyczne obniżki wynagrodzeń, bo przestaną obowiązywać wszystkie porozumienia zawarte przez stronę związkową z Zarządem Kompanii na przestrzeni lat. Oznacza to także, że górnicy stracą wynegocjowane przez związkowców gwarancje zatrudnienia.
Na piątek zaplanowano masówki informacyjne dla załóg kopalń KW. Związkowcy będą informować załogi o szczegółach Planu Naprawczego dla KW i decyzjach podjętych przez stronę społeczną w związku z przyjęciem dokumentu przez rząd bez przeprowadzenia konsultacji.
Szczegóły Planu
Jak już wspomniano, bezpośrednim powodem, dla którego pracownicy KWK "Brzeszcze" postanowili pozostać na dole, rozpoczynając górniczą batalię o utrzymanie tysięcy miejsc pracy w sektorze i wokół niego, było przyjęcie przez rząd Planu Naprawczego dla KW. Choć tytuł dokumentu zawiera przymiotnik "naprawczy", faktycznie jest to strategia obliczona na likwidację największej polskiej spółki węglowej.
Zgodnie z zapisami zawartymi w Planie:
- cztery kopalnie ("Bobrek-Centrum", "Brzeszcze", "Pokój" i "Sośnica-Makoszowy") mają zostać przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a następnie zamknięte,
- kolejne cztery ("Chwałowice", "Jankowice", "Marcel" i "Rydułtowy-Anna") trafią do nowej spółki celowej zarządzanej przez firmę Węglokoks,
- dalszych pięć ("Bielszowice", "Bolesław Śmiały", "Halemba-Wirek", "Piast" i "Ziemowit") zostanie przekazanych do tej samej spółki w ramach drugiego etapu restrukturyzacji,
- kopalnia "Piekary" ma natomiast zostać włączona do spółki Węglokoks Kraj.
Reszta majątku Kompanii, "niezwiązana z działalnością górniczą", ma zostać sprzedana.
Blisko 6 tysięcy pracowników dołowych z likwidowanych kopalń ma znaleźć zatrudnienie w innych kopalniach należących obecnie do Kompanii. Dla pozostałych pracowników dołowych (około 2100 osób) przygotowano możliwość skorzystania z czteroletniego urlopu górniczego w zamian za 75 procent miesięcznego wynagrodzenia (dla osób, które mają 4 i mniej lat do emerytury) lub z jednorazowej odprawy pieniężnej (dla osób, które mają więcej niż 4 lata do emerytury) o równowartości 24-miesięcznego wynagrodzenia. Pracownicy przeróbki mechanicznej węgla oraz inni pracownicy powierzchni, jak też osoby zatrudnione w administracji (łącznie ok. 1700 osób) w zamian za zwolnienie z pracy ma otrzymać odprawy w wysokości od 3,6 do 10 miesięcznych wynagrodzeń.
Aktualizacja z 9 stycznia 2015 22:51
Akcja protestacyjna prowadzona w czterech kopalniach Kompanii Węglowej SA przeznaczonych przez rząd do likwidacji rozszerza się. Ogółem pod ziemią protestuje już ponad 2 tysiące górników, a na powierzchni około tysiąca osób.
W KWK "Bobrek-Centrum" (Bytom) pod ziemią przebywa około 500 górników, w KWK "Brzeszcze" (Brzeszcze) - około 750, w KWK "Pokój" (Ruda Śląska) - około 300, a w KWK "Sośnica-Makoszowy" (Gliwice i Zabrze) - około 500.
Do górniczej batalii o utrzymanie tysięcy miejsc pracy przyłączają się mieszkańcy miast, w których znajdują się kopalnie. Około 3 tysięcy osób przystąpiło do blokady drogi wojewódzkiej nr 933 przebiegającej wzdłuż kopalni "Brzeszcze". Protestujących wsparli pracowanicy likwidowanej KWK "Kazimierz-Juliusz" z Sosnowca oraz Nadwiślańskiej Spółki Energetycznej Sp. z o.o. W Rudzie Śląskiej pracownice zakładu przeróbki mechanicznej węgla i administracji KWK "Pokój" blokowały rondo położone w pobliżu kopalni. W Zabrzu natomiast około 200 pracowników KWK "Sośnica-Makoszowy" blokowało rondo łączące ulice Makoszowską i Wilibalda Winklera.
Kolejne akcje z udziałem pracowników i ich rodzin zaplanowano na weekend. W sobotę o godzinie 10. rozpocznie się protest przed KWK "Sośnica-Makoszowy" Ruch "Makoszowy" (Zabrze, ul. Makoszowska), a w niedzielę - o tej samej porze - przed KWK "Sośnica-Makoszowy" Ruch "Sośnica" (Gliwice, ul. Błonie).
Odniósł się też do rządowych wykresów obarczających górnictwo odpowiedzialnością za to, że w przyszłości nie wybuduje się szpitali i szkół, i że zabraknie pieniędzy na dożywianie dzieci w szkołach. - Można zapytać panią premier i pana ministra Kowalczyka: a co się stało z ponad 100 miliardami złotych, które górnictwo węgla kamiennego w ostatnich dziesięciu latach wpłaciło do budżetu państwa? Dlaczego nie wybudowano ani jednego szpitala i ani jednej szkoły? Czy to pieniądze, które poszły tylko na cygara dla pana premiera, na delegacje dla pana marszałka Sikorskiego i dla innych posłów, czy to pieniądze, które zostały rozhulane przez polityków, czy to pieniądze, które zostały wydane na kolesiowskie zatrudnianie w administracji państwowej? - zastanawiał się przewodniczący. - Z całym szacunkiem, ale lepszy program napisałby każdy górnik przodowy, który pracuje na jakiejkolwiek kopalni Kompanii Węglowej - podsumował z przekąsem cały Plan Naprawczy.
Grzesik: Nie dopuśćmy do powtórki z Wałbrzycha
Przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik zwrócił się do samorządowców z gmin, w których znajdują się kopalnie zagrożone likwidacją. - Szanowni Państwo, samorządowcy tych gmin, nie dopuśćcie do tego, żeby spotkała Was ta tragedia, żeby ta tragedia dotknęła Was w taki sam sposób jak - jedyne miasto, które mi w tej chwili przychodzi do głowy - Wałbrzych, gdzie likwidacja górnictwa doprowadziła do tego, że miasto stało się pustynią i jednym wielkim slumsem - apelował podczas konferencji.
O tym, że lokalne społeczności zdają sobie sprawę z konsekwencji ewentualnego zamknięcia kopalń świadczyć może przykład mieszkańców Brzeszcz. Na temat ich postawy mówił wicelider górniczej "S" i przewodniczący Związku w KWK "Brzeszcze" Stanisław Kłysz. - Dziś już nie tylko możemy mówić o 550 pracownikach dołowych protestujących na dole [obecnie pod ziemią protestuje ponad 600 osób - przyp. red. SG]. Ruszają się już do protestu i zmawiają się pracownicy powierzchni, jak i również są deklaracje czynnego wsparcia przez lokalne społeczeństwo. A więc, jak Państwo widzicie, problem kopalni nie jest tylko problemem zatrudnionej tam załogi. Problem kopalni, tej czy innej, jest dzisiaj problemem społecznym - wskazywał. Dwie godziny później jego słowa potwierdziła rzeczywistość: przed zakładem zgromadziło się około 100 mieszkańców gminy, którzy przyszli wesprzeć górniczy protest.
Rządowy Plan zagraża wszystkim
Tuż po konferencji prasowej zebrała się Zakładowa Komisja Koordynacyjna Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" Kompanii Węglowej SA z udziałem związkowców reprezentujących pracowników wszystkich kompanijnych kopalń i zakładów.
W trakcie godzinnej dyskusji padła uwaga, że pełne wprowadzenie Planu w życie bezpośrednio pogorszy sytuację wszystkich pracowników - także górników z tych kompanijnych kopalń, które miałyby nadal istnieć, nigdzie bowiem nie zostały sprecyzowane zasady, na których kopalnie miałyby zostać przekazane przez Kompanię do spółki celowej. Jest niemal pewne, że po przejściu zakładów do nowej firmy pracowników spotkają drastyczne obniżki wynagrodzeń, bo przestaną obowiązywać wszystkie porozumienia zawarte przez stronę związkową z Zarządem Kompanii na przestrzeni lat. Oznacza to także, że górnicy stracą wynegocjowane przez związkowców gwarancje zatrudnienia.
Na piątek zaplanowano masówki informacyjne dla załóg kopalń KW. Związkowcy będą informować załogi o szczegółach Planu Naprawczego dla KW i decyzjach podjętych przez stronę społeczną w związku z przyjęciem dokumentu przez rząd bez przeprowadzenia konsultacji.
Szczegóły Planu
Jak już wspomniano, bezpośrednim powodem, dla którego pracownicy KWK "Brzeszcze" postanowili pozostać na dole, rozpoczynając górniczą batalię o utrzymanie tysięcy miejsc pracy w sektorze i wokół niego, było przyjęcie przez rząd Planu Naprawczego dla KW. Choć tytuł dokumentu zawiera przymiotnik "naprawczy", faktycznie jest to strategia obliczona na likwidację największej polskiej spółki węglowej.
Zgodnie z zapisami zawartymi w Planie:
- cztery kopalnie ("Bobrek-Centrum", "Brzeszcze", "Pokój" i "Sośnica-Makoszowy") mają zostać przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, a następnie zamknięte,
- kolejne cztery ("Chwałowice", "Jankowice", "Marcel" i "Rydułtowy-Anna") trafią do nowej spółki celowej zarządzanej przez firmę Węglokoks,
- dalszych pięć ("Bielszowice", "Bolesław Śmiały", "Halemba-Wirek", "Piast" i "Ziemowit") zostanie przekazanych do tej samej spółki w ramach drugiego etapu restrukturyzacji,
- kopalnia "Piekary" ma natomiast zostać włączona do spółki Węglokoks Kraj.
Reszta majątku Kompanii, "niezwiązana z działalnością górniczą", ma zostać sprzedana.
Blisko 6 tysięcy pracowników dołowych z likwidowanych kopalń ma znaleźć zatrudnienie w innych kopalniach należących obecnie do Kompanii. Dla pozostałych pracowników dołowych (około 2100 osób) przygotowano możliwość skorzystania z czteroletniego urlopu górniczego w zamian za 75 procent miesięcznego wynagrodzenia (dla osób, które mają 4 i mniej lat do emerytury) lub z jednorazowej odprawy pieniężnej (dla osób, które mają więcej niż 4 lata do emerytury) o równowartości 24-miesięcznego wynagrodzenia. Pracownicy przeróbki mechanicznej węgla oraz inni pracownicy powierzchni, jak też osoby zatrudnione w administracji (łącznie ok. 1700 osób) w zamian za zwolnienie z pracy ma otrzymać odprawy w wysokości od 3,6 do 10 miesięcznych wynagrodzeń.
Aktualizacja z 9 stycznia 2015 22:51
Akcja protestacyjna prowadzona w czterech kopalniach Kompanii Węglowej SA przeznaczonych przez rząd do likwidacji rozszerza się. Ogółem pod ziemią protestuje już ponad 2 tysiące górników, a na powierzchni około tysiąca osób.
W KWK "Bobrek-Centrum" (Bytom) pod ziemią przebywa około 500 górników, w KWK "Brzeszcze" (Brzeszcze) - około 750, w KWK "Pokój" (Ruda Śląska) - około 300, a w KWK "Sośnica-Makoszowy" (Gliwice i Zabrze) - około 500.
Do górniczej batalii o utrzymanie tysięcy miejsc pracy przyłączają się mieszkańcy miast, w których znajdują się kopalnie. Około 3 tysięcy osób przystąpiło do blokady drogi wojewódzkiej nr 933 przebiegającej wzdłuż kopalni "Brzeszcze". Protestujących wsparli pracowanicy likwidowanej KWK "Kazimierz-Juliusz" z Sosnowca oraz Nadwiślańskiej Spółki Energetycznej Sp. z o.o. W Rudzie Śląskiej pracownice zakładu przeróbki mechanicznej węgla i administracji KWK "Pokój" blokowały rondo położone w pobliżu kopalni. W Zabrzu natomiast około 200 pracowników KWK "Sośnica-Makoszowy" blokowało rondo łączące ulice Makoszowską i Wilibalda Winklera.
Kolejne akcje z udziałem pracowników i ich rodzin zaplanowano na weekend. W sobotę o godzinie 10. rozpocznie się protest przed KWK "Sośnica-Makoszowy" Ruch "Makoszowy" (Zabrze, ul. Makoszowska), a w niedzielę - o tej samej porze - przed KWK "Sośnica-Makoszowy" Ruch "Sośnica" (Gliwice, ul. Błonie).