Górnicy zablokowali polsko-rosyjskie kolejowe przejście graniczne w warmińskim Braniewie, uniemożliwiając wjazd składów z importowanym węglem. - Kilka miliardów złotych rocznie trafia w ręce Rosjan, a polskie kopalnie skazywane są na upadek. To jest chore - komentuje przebywający na miejscu lider górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik.
Zdaniem protestujących, nadmierny import rosyjskiego węgla jest jedną z głównych przyczyn pogarszającej się kondycji sektora, co w coraz bliższej perspektywie może oznaczać likwidację kolejnych kopalń i tysięcy miejsc pracy.
- Rząd obiecywał, że ureguluje kwestię importu węgla, ale nic nie zrobił, więc ludzie wzięli sprawy we własne ręce - tłumaczy uczestników akcji przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.
Szef górniczej "Solidarności" zwraca z kolei uwagę, że poważnym problemem jest zarówno skala procederu (w 2013 roku do Polski trafiło blisko 11 milionów ton importowanego węgla, a od stycznia do kwietnia 2014 roku - 2,5 mln ton), jak i fakt sprzedaży sprowadzanego surowca po cenach dumpingowych. - Do końcowej ceny węgla nie jest wliczany koszt jego transportu, choć są to przecież tysiące kilometrów. Na granicy pojawiają się muły i miały wymieszane z grubym węglem, więc deklarowana wartość towaru jest niska, a co za tym idzie - niskie są też opłaty tranzytowe. Handlujący tym węglem sortują go dopiero na swoich placach, po czym lepsze sortymenty sprzedają z dużym zyskiem, a na gorsze, za śmieszne kwoty, znajdują odbiorców wśród lokalnych ciepłowni. Mamy zatem sytuację patologiczną, bo przypominam, że w sytuacji, gdy ściągamy z Rosji kolejne miliony ton węgla, na zwałach kopalń samej tylko Kompanii Węglowej zalega jakieś 5 milionów ton węgla wydobytego przez polskie kopalnie - mówi Jarosław Grzesik.
Dwa miesiące temu brak aktywności gabinetu premiera Donalda Tuska próbowała naprawić Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla. Organizacja ta, przy wsparciu Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność", zaproponowała wprowadzenie obowiązku wykluczania ofert przetargowych z mniejszościowym udziałem towarów spoza UE lub państw, z którymi Unia zawarła umowy o równym traktowaniu przedsiębiorców, dotyczyłoby dostaw towarów i produktów do jednostek budżetowych (urzędów, szpitali, szkół, bibliotek i in.). Jeśli chodzi o węgiel, dałoby możliwość znaczącego ograniczenia dokonywanych przez te jednostki zakupów surowca z importu na cele opałowe.
Do wprowadzenia przedstawionych rozwiązań jednak nie doszło. Na przeszkodzie stanęli parlamentarzyści z Platformy Obywatelskiej (PO). 25 lipca Sejm przyjął nowelizację ustawy - Prawo zamówień publicznych, kierując ją do Senatu. Niecałe dwa tygodnie później, 7 sierpnia, senatorowie zajęli się zgłoszonymi poprawkami do nowelizacji. Wśród poprawek znalazła się propozycja wprowadzenia "preferencji unijnych", ale została odrzucona przez senatorów z PO - być może tylko dlatego, że formalnie wniosek o wprowadzenie poprawek do nowelizacji Prawa zamówień publicznych złożyło Prawo i Sprawiedliwość.
Zdaniem protestujących, nadmierny import rosyjskiego węgla jest jedną z głównych przyczyn pogarszającej się kondycji sektora, co w coraz bliższej perspektywie może oznaczać likwidację kolejnych kopalń i tysięcy miejsc pracy.
- Rząd obiecywał, że ureguluje kwestię importu węgla, ale nic nie zrobił, więc ludzie wzięli sprawy we własne ręce - tłumaczy uczestników akcji przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.
Szef górniczej "Solidarności" zwraca z kolei uwagę, że poważnym problemem jest zarówno skala procederu (w 2013 roku do Polski trafiło blisko 11 milionów ton importowanego węgla, a od stycznia do kwietnia 2014 roku - 2,5 mln ton), jak i fakt sprzedaży sprowadzanego surowca po cenach dumpingowych. - Do końcowej ceny węgla nie jest wliczany koszt jego transportu, choć są to przecież tysiące kilometrów. Na granicy pojawiają się muły i miały wymieszane z grubym węglem, więc deklarowana wartość towaru jest niska, a co za tym idzie - niskie są też opłaty tranzytowe. Handlujący tym węglem sortują go dopiero na swoich placach, po czym lepsze sortymenty sprzedają z dużym zyskiem, a na gorsze, za śmieszne kwoty, znajdują odbiorców wśród lokalnych ciepłowni. Mamy zatem sytuację patologiczną, bo przypominam, że w sytuacji, gdy ściągamy z Rosji kolejne miliony ton węgla, na zwałach kopalń samej tylko Kompanii Węglowej zalega jakieś 5 milionów ton węgla wydobytego przez polskie kopalnie - mówi Jarosław Grzesik.
Dwa miesiące temu brak aktywności gabinetu premiera Donalda Tuska próbowała naprawić Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla. Organizacja ta, przy wsparciu Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność", zaproponowała wprowadzenie obowiązku wykluczania ofert przetargowych z mniejszościowym udziałem towarów spoza UE lub państw, z którymi Unia zawarła umowy o równym traktowaniu przedsiębiorców, dotyczyłoby dostaw towarów i produktów do jednostek budżetowych (urzędów, szpitali, szkół, bibliotek i in.). Jeśli chodzi o węgiel, dałoby możliwość znaczącego ograniczenia dokonywanych przez te jednostki zakupów surowca z importu na cele opałowe.
Do wprowadzenia przedstawionych rozwiązań jednak nie doszło. Na przeszkodzie stanęli parlamentarzyści z Platformy Obywatelskiej (PO). 25 lipca Sejm przyjął nowelizację ustawy - Prawo zamówień publicznych, kierując ją do Senatu. Niecałe dwa tygodnie później, 7 sierpnia, senatorowie zajęli się zgłoszonymi poprawkami do nowelizacji. Wśród poprawek znalazła się propozycja wprowadzenia "preferencji unijnych", ale została odrzucona przez senatorów z PO - być może tylko dlatego, że formalnie wniosek o wprowadzenie poprawek do nowelizacji Prawa zamówień publicznych złożyło Prawo i Sprawiedliwość.