Po potwierdzeniu się informacji o rządowych planach zamknięcia czterech kopalń Kompanii Węglowej SA (KW) pracownicy KWK "Brzeszcze" z drugiej zmiany nie wyjechali na powierzchnię, rozpoczynając protest przeciwko konfrontacyjnym posunięciom politycznym, które mają doprowadzić do likwidacji kilku tysięcy miejsc pracy w górnictwie.
- W związku z tą informacją, która już wcześniej pojawiała się na stronach internetowych, a potwierdzoną dzisiaj przyjęciem Planu Naprawczego dla KW i słowami ministra Kowalczyka, o likwidacji kopalni "Brzeszcze" i trzech innych kopalń, załoga kopalni "Brzeszcze" zdecydowała oddolnie, spontanicznie, że nie wyjeżdża na powierzchnię. Mam też informację, że kolejne zmiany mogą zrobić to samo - powiedział przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Brzeszcze" i wiceprzewodniczący górniczej "Solidarności" Stanisław Kłysz.
Jak poinformował wicelider górniczej "S", pracownicy zwrócili się do organizacji związkowych działających w kopalni, by te podjęły się roli mediatorów i przedstawicieli protestujących w kontaktach z pracodawcą i rządem.
- W tej chwili zjeżdżam na dół, by w jakiś sposób nad tym zapanować. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, a wiadomo, że spontaniczne działania prowadzą czasem do niespodziewanych zagrożeń. Chodzi też o to, by sprecyzować postulaty pracowników przebywających pod ziemią i otwarcie wystąpić do właściciela Kompanii o natychmiastowe podjęcie działań, które spowodują skuteczne odstąpienie od planów likwidacji kopalni - wyjaśniał około godziny 20.30.
Przypomniał, że sytuacja zakładu jest niepewna od pierwszej połowy 2013 roku. Przez pole wydobywcze KWK "Brzeszcze" chciano poprowadzić drogę ekspresową S1, skazując ją na zamknięcie.
- Pracownicy kopalni "Brzeszcze" od dwóch lat, od sprawy planowanego przebiegu drogi S1 przez pole wydobywcze kopalni, przeżywają traumę związaną z niepewnością jutra. Dzisiaj mamy do czynienia z kroplą, która przelała czarę goryczy - zwrócił uwagę Kłysz.
O dalszym przebiegu protestu będziemy informować na bieżąco.
- W związku z tą informacją, która już wcześniej pojawiała się na stronach internetowych, a potwierdzoną dzisiaj przyjęciem Planu Naprawczego dla KW i słowami ministra Kowalczyka, o likwidacji kopalni "Brzeszcze" i trzech innych kopalń, załoga kopalni "Brzeszcze" zdecydowała oddolnie, spontanicznie, że nie wyjeżdża na powierzchnię. Mam też informację, że kolejne zmiany mogą zrobić to samo - powiedział przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Brzeszcze" i wiceprzewodniczący górniczej "Solidarności" Stanisław Kłysz.
Jak poinformował wicelider górniczej "S", pracownicy zwrócili się do organizacji związkowych działających w kopalni, by te podjęły się roli mediatorów i przedstawicieli protestujących w kontaktach z pracodawcą i rządem.
- W tej chwili zjeżdżam na dół, by w jakiś sposób nad tym zapanować. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, a wiadomo, że spontaniczne działania prowadzą czasem do niespodziewanych zagrożeń. Chodzi też o to, by sprecyzować postulaty pracowników przebywających pod ziemią i otwarcie wystąpić do właściciela Kompanii o natychmiastowe podjęcie działań, które spowodują skuteczne odstąpienie od planów likwidacji kopalni - wyjaśniał około godziny 20.30.
Przypomniał, że sytuacja zakładu jest niepewna od pierwszej połowy 2013 roku. Przez pole wydobywcze KWK "Brzeszcze" chciano poprowadzić drogę ekspresową S1, skazując ją na zamknięcie.
- Pracownicy kopalni "Brzeszcze" od dwóch lat, od sprawy planowanego przebiegu drogi S1 przez pole wydobywcze kopalni, przeżywają traumę związaną z niepewnością jutra. Dzisiaj mamy do czynienia z kroplą, która przelała czarę goryczy - zwrócił uwagę Kłysz.
O dalszym przebiegu protestu będziemy informować na bieżąco.